Gigantyczna łapówka za grunt 15 mln zł. Projekt "Saska".

 

posted by Terminator1965 on pt., 2015-12-04 12:06

Podróże kształcą. Zwłaszcza wtedy, gdy się spotyka ciekawych ludzi, którzy mają wiele ciekawych informacji. Tak było w czasie mojego kolejnego pobytu w Kielcach. Od pracowników korporacji developerskiej amerykańskich właścicieli Oaktree i PIMCO dowiedziałem się, że histeria jaka wybuchła i trwa po wyborach jest ogromna.

Lemingi na papierosie wypalanym przed budynkiem korpo codziennie utyskują na straszny PiS i że to wszystko jego wina. Wk..ni członkowie zarządu korpo drapią się po głowie jak tu przeżyć bez płacenia łapówek i bakszyszu najbliższe cztery lata, bo potem to już musi wrócić PO i złote czasy rządów oligarchów. Ogromnie liczą na to, że Grzegorz Schetyna wygra przywództwo w PO i po następnych wyborach, to właśnie on - wielki protegowany oligarchy Sołowowa, będzie wiernie służył swemu sponsorowi i dobroczyńcy.

 

Jednak na razie okazuje się, że wyrok NSA z 20 listopada 2015r., który definitywnie odebrał kilkanaście hektarów atrakcyjnych gruntów wokół stadionu SKRA Warszawa spekulacyjnej spółce cwaniaków z Irlandii i przywrócił je obywatelom Warszawy wywołał kolejną konsternację. Developerzy zamarli, bo nagle się okazało, że na nic się zdadzą im wielkie kancelarie prawne, milionowe budżety na łapówki i przekupstwo, kiedy Prezydent Miasta Warszawa zażąda zwrotu gruntów niezagospodarowanych, albo zacznie wreszcie słuchać głosu obywateli.

Wyrok NSA w sprawie SKRY zatrząsł światkiem developerskim. Szczególnie tam, gdzie spekulanci nieruchomościami czają się na zrobienie dealu życia chcąc wydać prawie nic, a zarobić prawie wszystko.

Bez wątpienia takim developerem, czy raczej pośrednikiem w handlu nieruchomościami, jest Projekt „Saska” sp. z o.o., której zarząd w całości zasiadł w grudniu na ławie oskarżonych. Piotr G., Artur L. i Rafał K.

***

Jak już pisałem Projekt „Saska” to spółka, która za bezcen czyli mniej niż 1,0 mln zł chce nabyć prawo użytkowania wieczystego 32 ha terenów zielonych w Warszawie przy Alei Waszyngtona, jakieś trzy przystanki od stadionu narodowego. Na tym terenie spółka chce wybudować całe osiedle z galerią handlową, biurami i mieszkaniami, a robocza nazwa tego nowotworka to „Nowa Saska Kępa”.

Zgodnie z szacunkami pewnego znanego developera na ok. 5 ha działce w sercu Warszawy można spokojnie zainwestować - bez ryzyka - nawet 1 mld zł i nieźle zarobić. Odnosząc to do terenów ogródków działkowych przy Alei Waszyngtona i ponad 30 ha spółka Projekt „Saska” walczy o teren, na którym mogłaby zainwestować od ok. 3,5 mld zł do ok. 6 mld zł (!!!). I o to toczy się walka! I to o takie pieniądze idzie rzeź!

***

Faceci z zarządu Projekt „Saska” wściekają się, że piszę o ich „interesach” per „przekręt”, ale przecież, to jest przekręt, kiedy ziemię wartą na rynku nieruchomości ca. 600 mln zł oni chcą przejąć na własność za niecały milion złotych!!!

Wojna trwa od roku 2003. Najpierw plany cwaniaków pokrzyżowali emeryci, działkowcy i prezydent Warszawy śp. Lech Kaczyński, potem tematem interesował się Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, a potem - w roku 2013 i 2015 - ludzie Michała Sołowowa ujawnili na tajnych spotkaniach, że w latach 2008-2014 dano w łapę, co najmniej 4,5 mln zł za niewykonanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, do czasu, aż spółka Projekt „Saska” nie położy swoich brudnych łap na prawie do 32 hektarowego kawałka Warszawy.

Dzisiaj, kiedy NSA uznało interes społeczny i słusznie postawiło go ponad interesem przebiegłych, aczkolwiek leniwych developerów z Irlandii, zatrzęsła się w posadach szansa Projektu „Saska” na sukces. Nagle okazało się, że niekoniecznie cwani kielczanie z Projektu „Saska” zrobią interes życia. Że teraz, kiedy Polska zmienia się na naszych oczach i będzie się zmieniać na lepsze, na bardziej obywatelskie państwo, wydane już łapówki mogą nie dać spodziewanego efektu. A wszystko przez ten straszny PiS, „Kaczora”, Dudę i Kamińskiego. Lemingi mają pianę na ustach.

***

Przerażenie wielkiej korpo wzrosło do takiego poziomu, że natychmiast - w końcowych dniach listopada – zorganizowała Projektowi „Saska” gwarancje na kwotę 15 mln zł. Pieniądze te mają posłużyć na ostateczne przejęcie - za wszelką cenę - terenów, które nigdy nie powinny trafić w ręce ani Projektu „Saska”, ani żadnej innej prywatnej firmy spekulującej nieruchomościami.

Te tereny muszą zostać terenami zieleni, ogródków działkowych i naturalnego przewietrzania miasta, tak jak to zapisano w aktualnym Studium.

Ponieważ sprawa toczy się cały czas przed sądami, a prokurator włączył się w maju 2015r. do sprawy i stanął po stronie mieszkańców, to posłańcy spekulantów zajmujący się zakupem nieruchomości wyruszyli w świat szukając innych sposobów i dojść na skuteczne przejęcie 32 hektarowej działki za łapówkę 15 mln zł, która przy gigantycznym poziomie miliardów złotych do zainwestowania, wydaje się drobnym napiwkiem.

***

Stare porzekadło mówi, że jeśli są wielkie pieniądze to zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał je przytulić w swojej kieszeni.

Inne stare porzekadło mówi, że małe pieniądze mało korumpują, a wielkie pieniądze korumpują wielce. Coś w tych starych prawdach chyba jest, bo przecież 4,5 mln zł łapówek załatwiło Projektowi „Saska” święty spokój na 7 lat.

***

Jednak wyrok NSA obudził demony zachłannego i krwiożerczego kapitalizmu. Zorganizowano bajeczną kasę i obecnie poszukuje się skutecznego sposobu, żeby gigantyczną łapówką kupić na własność fragment Warszawy.

Tej sprawy trzeba pilnować, dopóki sąd ostatecznie nie przyzna prawa do spornego terenu obywatelom Warszawy. Dopóki to co Warszawiaków, nie wróci do Warszawiaków. Prawdziwych Warszawiaków, tych o których sam Wiech śpiewał „...nie masz cwaniaka nad „Warsiawiaka”.

***

15 mln zł to gigantyczna łapówka. Wszyscy powinniśmy być czujni! Trzeba być bardzo czujnym, aby za te nielegalne pieniądze nie sprzedano interesów mieszkańców i obywateli stolicy.