Relacja z podróży do Niemiec

 

Legoland i Heide Park czyli jak przygotować dziecko  do szybkich kolejek.

Być może nie macie jeszcze tego problemu, ale niektórzy posiadają już dzieci (Hi  Hi), które co prawda uwielbiają parki rozrywki,  ale na pomysł jazdy rolercosterem reagują dosyć nerwowo (jeśli nie wprost: ,,nie ma mowy”). Jeśli  jesteś szczęśliwym rodzicem podobnych „pociech” zachęcam do przeczytania propozycji tygodniowego „wypadu” do parków rozrywki w Niemczech.

 

W naszym przypadku mieliśmy ochotę skorzystać ze stosunkowo niedalekiego Heide Parku, który położony jest w pobliżu miejscowości Soltau, blisko Hannoveru. Park ten jest jedną  ze starszych  atrakcji tego typu w Europie, ale nadal bardzo atrakcyjną, szczególnie dla weteranów „kolejek górskich”. Dodatkowo zaletą jest fakt, że bilet na 1 osobą dorosłą to 38 Euro(jeśli kupi się wcześniej), 2 dzień to dodatkowe 10 Euro, a 3 dzień to jeszcze 5 Euro. To naprawdę ewenement, gdyż z reguły koszt biletu w innych parkach to około 43 Euro za każdy dzień.

Niestety, co dla weteranów jest wspaniałe, dla dzieci czasami jest nie do przejścia. I tu z pomocą przychodzi  Legoland w miejscowości Günzburg. Dlaczego ten Legoland, a nie duński?  Dlatego, że wejściówka + nocleg jest znacznie tańsza, a na dodatek leży blisko bardzo atrakcyjnych miejsc w Bawarii, które z reguły dzieciom się podobają.

Dzień pierwszy

 

Naszą podróż zaczęliśmy z Warszawy wyjeżdżając z samego rana. Aby droga nie była zbyt męcząca (1200 km) postanowiliśmy znaleźć kemping w połowie drogi. Wybraliśmy miejscowość Hohstein w okolicy Drezna (http://www.camping-entenfarm.de/ ), który położony jest blisko dwóch wspaniałych miejsc: Bastei i Konigstein.


Sam kemping jest dosyć przyzwoity, poza basenem posiada wszystko co posiadać powinien. Należy tylko pamiętać, że recepcja czynna jest do godziny 20.00 i takie rzeczy jak Internet i „Duschmarke” – żetony pod prysznic, należy załatwiać w godzinach urzędowania.

Wyjeżdżając z Polski o 8.00 rano spokojnie można dotrzeć na miejsce około godziny 16.00 i jest jeszcze sporo czasu na zwiedzenie Bastei.

 


Bastei (czyli "baszta") - formacja skalna stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii. Jest to urokliwe miejsce, które można zwiedzić za darmo (chociaż podobno czasem płaci się 1 lub 2 euro) i podoba się tak małym, jak i dużym.

Dzień drugi

„Złotą zasadą” udanego wyjazdu jest wczesne wstawanie, więc idealna pora to 7.00 J Pora ta pozwala zjeść szybkie śniadanko, spakować namiot i o godzinie 9-10.00 znaleźć się w miejscowości Königstein.

Twierdza Königstein – saska górska twierdza położona na płaskowyżu wznoszącym się 247 metrów nad poziom Łaby to jedna z najlepiej zachowanych budowli tego typu w Europie. Jednym z budowniczych i właścicieli był August II Mocny – król Polski.

Miejsce to warto odwiedzić przed dalszą drogą pamiętając tylko o upływającym czasie – naszym dzieciom tak się podobało, że z zamierzonej godziny zrobiły się trzy.

Dalsza podróż to kolejne 600 km do miejscowości Dillingen an der Donau, która jest dogodnie położona w stosunku do Legolandu – tylko 30 km od parku.

 

Ten niewielki, rodzinny kemping  (http://www.donaucamping.de/index.html ) jest całkiem przyzwoity, kosztuje nieduże pieniądze, prysznice są w cenie i posiada jeszcze jedną zaletę – właściciele prowadzą barek/restauracyjkę, gdzie do 22.00 można coś zjeść. Bardziej istotne jest to, że można też się zameldować do 22.00, co nie jest bez znaczenia, gdy macie opóźnienie związane np. z korkiem na niemieckiej autostradzie (a potrafią być naprawdę spore).

Dzień trzeci i czwarty

Legoland http://www.legoland.de/en/

Legoland to park tematyczny. Z założenia jest on przeznaczony dla mniejszych dzieci, choć okazuje się, że starsi też są w stanie znaleźć coś dla siebie. Podobnie jak w DisneyPark rozrywka tutaj nabiera dodatkowych walorów dla tych, którzy lubię świat klocków, filmów i gier Lego. Ogromna kraina klocków z wybudowanymi, ruchomymi miastami, bogata kolekcja Gwiezdnych Wojen, kino 4D z bohaterami LEGO, wszechobecne figurki z klocków, pirackie wojny na armatki wodne, oceanarium z LegoAtlantydą – to wszystko sprawia, że park ma swój niepowtarzalny klimat.

A co z dzieciaczkami? Ano na początek mamy zwariowane filiżanki (TECHNO TEA CUPS), skutery wodne (AQUAZONE WAVE RACERS), strzelanie do mumii (TEMPLE X-PEDITION), później Małego Smoka (DRAGON HUNT),  Wesołego Misia (CATERPILLAR RIDE) i „Wodospad” (JUNGLE X-PEDITION), a na koniec zostawiamy sobie „Dużego Smoka” (FIRE DRAGON) i „Samochodzik” (PROJECT-X). To wszystko oczywiście przeplatane zabawami na mniejszych atrakcjach z przemyconym lotem „FLYING NINJA” dla starszych.

Może jeszcze parę porad praktycznych:

- Woda do picia jest dostępna przy toaletach – można spokojnie uzupełniać do butelek

- Kolejki w weekend oczywiście są dłuższe…

- Istnieją tzw. ExpressPassy – są to takie kalkulatorki, na których zamawiamy sobie wejście na określoną godzinę i w zależności od jakości ExpressPassa skraca nam on kolejkę o 25, 50 lub 90% czasu. Niestety jest on dość kosztowny, gdyż przy cenie 40 Euro za bilet Premium ExpressPass kosztuje 25 Euro. Ale… po naszej wizycie doszedłem do wniosku, że 2 dni bez ExpressPassa = 1 dzień z ExpressPassem.

- Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy kupić bilet ulgowy dla dziecka, który ma 11,5 roku to uspokajam, że wchodzenie jest automatyczne, a nieliczni pomocnicy pomagają tylko sprawnie wchodzić.

- Bilet parkingowy należy opłacić przed wyjazdem, w przeciwnym razie zablokujemy ogromną kolejkę wyjazdową.

- Jest sporo atrakcji typu: „rzut do kosza – wygraj Minionka”.  Warto zauważyć, że kosz jest mniejszy od rzeczywistego, a piłka największa z możliwych. Tego rodzaju pułapek jest sporo, więc warto pilnować pociechy, jak również nie obiecywać: „To banalne - dla Ciebie wszystko”

- Z sobą należy brać jak najmniej, gdyż każdy plecak, aparat, okulary trzeba zostawić w specjalnych miejscach przed wejściem na atrakcję. Niemcy są bardzo skrupulatni: żadnych plecaczków, aparatów, nawet GoPro założonych na klatkę. Początkowo zostawianie rzeczy niepokoi – później docenia się  to rozwiązanie.

 

Dzień Piąty  (alternatywny).

Kemping w Dillingen jest dobry do tego, by odwiedzić najbardziej znany zamek w Niemczech, czyli Neuschwanstein. Jest od położony 150 km, a dzięki autostradom można do niego dojechać w niecałe 2 godziny.

 

Sam zamek, który podobno był wzorem dla zamku Śpiącej Królewny Disneya, jest najczęściej fotografowanym zamkiem Europy. Odwiedza go rocznie ponad 1.3 mln, a limit dzienny to 10.000 osób. Bilet najlepiej zarezerwować z kilkudniowym wyprzedzeniem poprzez stronę https://www.hohenschwangau.de/560.0.html co ustrzeże nas przed staniem w kilkugodzinnej kolejce. Zwiedza się tylko z przewodnikiem, trwa to około 35 minut, a ponieważ wejście jest w pełni zautomatyzowane warto przyjść trochę wcześniej, by nie przegapić godziny wejścia.

Dalsza część dnia to dwie opcje:

1)      Powrót na kemping i skorzystanie z przykempingowego pola do minigolfa i miejskiego kompleksu basenowego po sąsiedzku lub

2)      Przemieszczenie się do miejscowości Westerheim na kemping Alb-camping, co pozwoli nam w następnym dniu zwiedzić więcej zameczków.

Dzień Piąty (wg założeń)

Po porannym wstaniu należy przemieścić się do Westerheim (168 km), na Alb-Kemping http://www.alb-camping.de/ , który to jest idealnym miejscem by odpocząć i zrobić wypad do okolicznych atrakcji.

- Zamek Hohenzollern http://www.burg-hohenzollern.com/startpage.html

 

Położony na wzgórzu, w posiadaniu potomków jednego z największych rodów Europy jest pięknym przykładem zamku, który został zbudowany w romantycznym stylu. Zamek trzykrotnie powstawał od nowa, a swój ostatni kształt zawdzięcza pierwszemu królowi Prus Fryderykowi Wilhelmowi IV, który zauroczony miejscem wynajął znanego architekta  i wybudował coś co zachwyca niejednego. Zamek nie jest jakiś ogromny, ale wydaje się taki… autentyczny.

- Zamek Sigmaringen http://www.schloss-sigmaringen.de/

Ogromny pałac-zamek, dawna rezydencja książęcego rodu Hohenzollern-Sigmaringen ma ciekawą, największą w Europie prywatną kolekcję dawnego uzbrojenia. Przyjemne jest również to, że istnieje możliwość  zakupu biletu rodzinnego – 25 Euro za 6 osobową rodzinę to godziwa zapłata za zwiedzanie całego zamku.

- Zamek Mały Lichtenstein http://www.schloss-lichtenstein.de/index.php/en/

Ten mały, klimatyczny zameczek jest taką „wisienką na torcie”. Po poprzednich dużych zamkach ten miniaturowy zameczek urzeka swoim stoickim spokojem i widokiem na Jurę Szwabską.

Jeśli dysponujecie większą ilością  czasu proponuję zostać na Alb-Kemping jeden dodatkowy dzień. Możecie nacieszyć się fajnym basenem i odwiedzić pobliskie jaskinie http://www.schertelshoehle.de/  i http://www.tiefenhoehle.de/

Dzień szósty

Droga pomiędzy Westerheim a HeideParkiem to pasmo autostrad (643 km), ale warto wcześnie wstać, nadrobić trochę kilometrów i zatrzymać się w muzeum Techniki w Speyer http://speyer.technik-museum.de/pl/  Jeśli goni Was czas warto wyznaczyć sobie 2 godziny na zwiedzanie i trzymać się kurczowo tego planu – w przeciwnym wypadku przepadliście – wsiąknięcie tu na cały dzień i musicie znaleźć sobie kemping w pobliżu.

To muzeum jest niepowtarzalne, niesamowite i warte całodniowego pobytu. Ja rozumiem, że możecie gdzie indziej zobaczyć Jumbo Jeta, albo łódź podwodną… Ale autentyczny prom kosmiczny?

A może jesteście fanami motoryzacji? Wiele egzemplarzy z tutejszej kolekcji mogłoby  stanowić główny  eksponat w innych muzeach. Polecam!

Jeżeli nie zdecydowaliście się na kemping w pobliżu Speyer to niestety powinniście w południe ruszać dalej. Do Soltau jeszcze 500 km, a często na kempingach recepcja jest zamykana o 18.00. Tak jest również w Campingplatz Imbrock http://www.camping-freizeithof-imbrock.de/xx_englisch_aktuelles.htm, który jest tanim miejscem obok Heide Parku.  Ma on również tę zaletę, że przed bramą jest automat dla kamperów do opłacenia postoju z prądem, a wieczorem można przejść na piechotę 500 metrów, rozbić namiot i opłacić pobyt w dniu następnym.

Dzień siódmy i ósmy  - Heide Park

To nie jest najnowszy park rozrywki, ani największy, nie ma najszybszej w Europie kolejki. Mimo to wciąż jest obowiązkowym punktem na mapie europejskich parków rozrywki. Dla polskiej społeczności ma jeszcze 2 zalety: jest blisko (chyba, że ktoś jedzie przez niemiecki Legoland) i w rozsądnej cenie ( o tym już pisałem wcześniej).

Dla kogo te rozrywki? I tu dochodzimy do sedna sprawy, czyli  - dla wszystkich powyżej 10 roku życia i dla mniejszych , którzy rozumieją, że pewnych rzeczy "nie można" - dla nich jest naprawdę dużo atrakcji odpowiednich dla ich wieku. Ogromnie przydatny jest podkład w formie Legolandu. Zjazd czółnami (WILD WASSER BAND) jest spokojniejszy niż „w krainie klocków”. Kolejka Indiańska (INDY-BLITZ), kolejka z grotą (GROTEN-BLITZ), spływ pontonami (MOUNTAIN-RAFTING) rozkręcają nam dzieciaki. Bobsleje (BOBBAHN) trochę trzęsą, ale nadają nam tempa. I do tej pory sformułowanie „zobacz – Wielki Smok w Legolandzie był szybszy niż to” bardzo często działa.

I teraz możemy przejść do właściwych atrakcji:

Na początek można zaliczyć Desert Race, którego główną atrakcją jest szybkość ruszania. Potem już jest w miarę spokojnie.

Jeśli przejdziemy tę atrakcję można namówić dziecko na Colossusa, który jest najwyższą  kolejką drewnianą na świecie. Jej wielkość robi wrażenie, ale nie jest przesadnie szybka, a zabezpieczenie typu „barierka na nogi” pokazuje, że nie jest traktowana jako niebezpieczna. Nie należy się jednak upierać – czasami dziecko musi „dojrzeć”.

Na dalszą drogę polecam nową kolejkę „Lot Demonem” (FLUG DER DAMONEN) – to zdecydowanie najprzyjemniejsza kolejka. Mimo, że robi przewrotki, wykonuje to w bardzo płynny i przewidywalny sposób. Uczucie lotu jest niepowtarzalne. Polecam.

Czymś, co wymaga odrobinę przygotowań jest Kraken. Zjazd Krakenem trwa 30 sekund, a jego głównym atutem jest 1 pionowy zjazd. Żeby nie wystraszyć dziecka warto pójść na tył atrakcji i popatrzyć (bądź uczestniczyć) w ucieczce przed fontanną Krakena. Dziecko się oswaja i jest bardziej skłonne do przejechania się i ochlapania przechodniów.

Na koniec zostają nam 2 szybkie kolejki –żółta (Limit) i czerwona (BIG LOOP).

Limit jest najbardziej zwariowaną kolejką – nasze nogi często dyndają do góry, 360 i świdry gonią jeden za drugim. Z tym, że… by cieszyć się widokiem musisz usiąść na pierwszym siedzeniu (warto poczekać), w przeciwnym wypadku zostaniesz przewieziony jak worek kartofli. Mocowanie jest tak dobre, że nie uda ci się nawet przekręcić głowy na bok, a na tylnych siedzeniach nic nie widzisz. Z drugiej strony jeśli ty lub dziecko macie jakieś obawy możecie usiąść z tyłu i spokojnie poczuć, do czego jest zdolna szybka kolejka.

Na koniec zostawiłem kolejkę czerwoną (BIG LOOP), gdyż w mojej rodzinie wywołała ona kontrowersję. Jest dosyć szybka i ma trzy małe 360. Nie jest tak zwariowana jak Limit, ale sposób mocowania zagłówków czasem powoduje obijanie głowy. Spokojnie można na nią pójść, dziecko też nie będzie zawiedzione. Po prostu przejazd u niektórych wywołuje lekki dyskomfort.

Oprócz kolejek należy tu wspomnieć jeszcze o wieży Scream, która niestety w 2015 roku była remontowana. Te ławeczki powoli wjeżdżają wysoko do góry pozwalając podziwiać panoramę okolicy, by po pewnym czasie runąć w dół zapewniając niezapomniane wrażenie swobodnego spadania. Uff! Dla mniej odważnych obok stoi Screamie, który jest miniaturką Wieży.

Z HeideParku miłośnicy wrażeń powinni wyjść usatysfakcjonowani. Szybkie kolejki można przetykać wolniejszymi atrakcjami.

Porady praktyczne:

 

Dzień ostatni – powrót.

Droga do Polski to około 400 km do przejścia w Świecku, warto jednak pamiętać, że przy trasie od granicy nie ma tanich stacji benzynowych. Jeśli więc będziecie chcieli zatankować taniej, to albo musicie zjechać z trasy do miasteczka, albo przejechać około 100 km, by zatankować w normalnych cenach.

Podsumowując

Niemcy dla osób korzystających z kempingów to całkiem przyjazne miejsce – dużo kempingów, zamków, „parków rozrywki”. Mając trochę czasu można skonstruować sobie i swoim dzieciom podróż, która zapadnie w pamięć na długo. Jeśli się uda, można też oswoić dzieci z szybkimi kolejkami, otwierając drogę do następnych, równie udanych wyjazdów. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na dłuższą wycieczkę to bez problemu może spowolnić tempo przemieszczania, a nawet zahaczyć o Europa-Park lub Phantasialand, do których ze Speyer jest „rzut beretem”.

W naszym wypadku wyjazd był bardzo udany – oby dla Was był równie owocny.

 

Zachęcam też do zapoznania się z relacją z Disneyland Park  http://www.fly4free.pl/rodzinna-wyprawa-do-eurodisneylandu-relacja-czytelnika/

 

Pozdrawiam

Sikorek