Palikot zapomniał o samolocie i dwóch autach, ale Nowakowi wypomina zegarek

Po dymisji ministra Nowaka, którego ostatnia godzina w  rządzie wybiła na zegarku wartym 17 tysięcy złotych, media sięgnęły po  autorytety, mające pomóc Polakom zrozumieć co tak naprawdę wydarzyło się  rządowych kuluarach.
Gościem numer 1 niemal wszystkich stacji informacyjnych, także Telewizji Polskiej, był nie kto inny, jak Janusz Palikot.

Polityczny performer i duchowy spadkobierca Jerzego Urbana od pewnego czasu występuje w roli autorytetu moralnego. Z pozycji nieskalanego brudną myślą, gani każdego, kto znajdzie się w  zasięgu jego politycznych interesów: a to Kościół za obronę tajemnicy  spowiedzi, a to opozycję za poszukiwanie prawdy smoleńskiej, a to znowu  swoich byłych partyjnych kolegów, dzięki którym z politycznego niebytu  wydostał się na sejmowe korytarze.
Strażnik moralności  komentując dymisję Sławomira Nowaka, któremu prokuratura zarzuciła  składanie fałszywych oświadczeń majątkowych i żądała uchylenia  immunitetu, twierdzi że dymisja za zegarek wygląda kabaretowo. Jego  zdaniem - i w tym ma sporo racji - sprawa jest tylko czubkiem góry  lodowej, która obciąża ministra transportu. Partia Palikota rekomenduje  prześwietlenie przetargów realizowanych w ministerstwie Nowaka i  gruntowne przyjrzenie się przepływom finansowych.
Co do  tego, że należy drobiazgowo prześwietlić wszystkie decyzyjne ruchy,  jakie miały miejsce w ministerstwie Sławomira Nowaka, pełna zgoda.  Wystarczy przypomnieć tu choćby sprawę zaprzyjaźnionej z Nowakiem spółki  CAM Media, która z łatwością wygrywała przetargi w administracji  rządowej. W krótkim czasie otrzymała zamówienia od dziesięciu ministerstw zarabiając co najmniej 51 milionów złotych. Haków na ministra Nowaka jest z pewnością więcej. Widać to choćby po dzisiejszej wypowiedzi prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który podkreśla, że istnieją mocne dowody za uchyleniem Nowakowi immunitetu.
Zastanawiające  jest jednak to, dlaczego przy okazji kolejnego finansowego - a kto wie  czy nie korupcyjnego - przekrętu politycznego, media zamiast przypomnieć  listę grzechów polityków partii rządzącej, stawiają w roli autorytetów  najbardziej skompromitowanych posłów?
Cechą Janusza  Palikota jest polityczna amnezja. Pokazał to wielokrotnie, gdy  przyjmując nowe wcielenie, odcinał się od poprzedniego. Był już  katolickim aktywistą, bogobojnym mecenasem kultury, rozkochanym w  Donaldzie Tusku liberałem, performerem świńskich ryjów i sztucznych  członków,  teraz zagorzałym antyklerykałem, który gotów jest wydać każde  pieniądze, by zbudować siłę swojej lewackiej, mało obiecującej  partyjki.
Cierpiący na amnezję Palikot, nie pamięta, że sam miał poważne problemy z oświadczeniem majątkowym. Zapomniał w nim uwzględnić posiadania samolotu i dwóch aut. Zapomniał,  że dokonał trzykrotnej pożyczki: dwustu, trzystu i wreszcie pięciuset  tysięcy zł. Nie wykazał w oświadczeniach z lat 2008- 2010, że jest  członkiem zarządu Fundacji Res Publica. Pominął też 10 tys. zł udziałów w  spółce Polmos Investment i 100 udziałów w spółce Księgarnia na  Wiejskiej.
Sprawa trafiła do prokuratury na wniosek Marii  Nowińskiej, byłej żony Palikota, która do dziś przekonuje że polityk od  2003 r. po cichu podbierał ich wspólny majątek. Twierdzi, że majątek  rodzinnej spółki Jabłonna (właściciela ówczesnego Polmosu SA w Lublinie)  wędrował do firm kontrolowanych przez Palikota, takich jak JP Family  Foundation, zarejestrowanej w raju podatkowym na karaibskiej wyspie  Curaco (Antyle Holenderskie). Pieniądze miały wracać do Janusza Palikota  w postaci milionowych pożyczek od anonimowych firm zarejestrowanych np.  na Cyprze. Była żona szefa Twojego Ruchu szacuje, że przed rozwodem  Palikot uszczuplił majątek jej i firmy o przynajmniej 60 000 000 zł.
Warszawska  prokuratura pociła się nad zbadaniem sprawy cztery lata. Niestety  śledczym nie udało się dowiedzieć kto stoi za firmami, przez które  przechodziły pieniądze z Jabłonnej. Według CBA za firmami w rajach  podatkowych stał właśnie Palikot. Jednak prokuraturze nie chciało się  czekać na potwierdzenie tych informacji. Śledztwo umorzono przed  nadejściem odpowiedzi na wnioski o pomoc prawną z Antyli Holenderskich,  Cypru i Luksemburga.
Co więcej, według "Dziennika  Wschodniego", istniała szansa na wyjaśnienie, czy Palikot jest powiązany  z jedną z firm: Grund Corporate Finance Partners z Luksemburga. W 2011  r. luksemburski sąd zdecydował się pomóc polskiej prokuraturze, wydając  dwa postanowienia nakazu przeszukania i zatrzymania dokumentów GCFP. W  imieniu Palikota na rozprawie stawił się jednak mecenas Pierre Hurt i   zablokował ich przekazanie. W myśl prawa było to możliwe, jeśli jego  klient "miał słuszny interes osobisty”.

Maria Nowińska zebrała wiele poszlak świadczących o tym, że  to Palikot stoi za firmami, do których trafiły pieniądze ze spółki  Jabłonna. Według niej, polityk miał uszczuplać majątek przy użyciu  zarejestrowanych na Curacao fundacji JP Family Foundation oraz New Age  Private Foundation. Palikot twierdzi, że nie ma z nią nic wspólnego.  Jednak w obu fundacjach zasiadał jego bliski wieloletni współpracownik.
Inny  współpracownik posła znalazł się w spółce Decleora Ltd, która została  utworzona przez New Age Private Foundation i przekazywała pieniądze  firmie, która później dawała pożyczki Palikotowi.
Ślady powiązań  między firmami ze wszystkich stron świata i przepływem pieniędzy można  odszukać w oświadczeniach majątkowych, które – jak każdy poseł – musi  składać Janusz Palikot. Z oświadczeń można wyczytać ciekawostkę: majątek  posła stopniał w pół roku aż o 100 000 000 zł. Stało się to przed  wnioskiem Nowińskiej z 2006 r. o uzupełniający podział majątku

- pisał "Dziennik Wschodni" w marcu 2012 r.
Ostatecznie,  prokurator Joanna Chojnowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie  wzięła pod uwagę ustaleń CBA oraz zeznań niekorzystnych dla Palikota i  pod koniec grudnia 2011 umorzyła śledztwo. Stwierdziła, że działalność  Palikota nie miała znamion czynu zabronionego. Najciekawsze było  uzasadnienie:

nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych pana posła  wynikają z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości  materialnych

Z dokumentów i doniesień CBA wynika, że Palikot miał nakłamać w  sześciu oświadczeniach majątkowych z lat 2007 – 2010. CBA znalazło aż  kilkadziesiąt nieprawdziwych informacji. Jednak, zdaniem prokuratury,  jako absolwent filozofii mógł sobie pozwolić na nonszalancję w podejściu  do dokumentów skarbowych.
Jak będzie w przypadku ministra Nowaka? Jako  absolwent politologii powinien się wykazać nieco większą precyzją, więc  argument o niefrasobliwości raczej odpada. Poza tym, można odnieść  wrażenie, że poziom korupcji w PO przebił najwyższe stany alarmowe. Po  uciszeniu sprawy Amber Gold i umorzeniu przez prokuraturę postępowania  wobec Michała Tuska vel Piotra Bąka w sprawie jego współpracy z liniami  lotniczymi OLT na szkodę LOT-u, pozostaje jeszcze wiele do wyjaśnienia.  Dymisja Nowaka wygląda jak próba zablokowania niebezpiecznego wysypu  groźnych dla rządu informacji. Kogoś z pomorskiego klanu trzeba będzie  poświęcić. Może się okazać, że minister Nowak - mimo że jest ulubieńcem  premiera - nie będzie miał tak silnego zaplecza parapolitycznego jak  inni...